Moi drodzy czytelnicy, czy Wy również czasami robicie sobie
rachunek sumienia i zastanawiacie się co robicie źle, i jak sobie z tym
poradzić. Podstawową zmorą mojego i pewnie Waszego codziennego życia jest nasz
„ulubiony” stresik. Jego konsekwencją jest nasz podły humor, złość i wypalenie.
Pytanie co zrobić żeby poczuć się lepiej? Wiele złotych metod podawanych w
gazetkach, a może farmaceutyki? Najczęściej pomagają doraźnie. Warto czasami z
nich skorzystać, ale przekonałam się na własnym przykładzie, że najlepsze
efekty daje nam przewartościowanie problemów. Często nieświadomie spalamy swoją
energię nad pozornie istotnymi sprawami, a to dziecko niedomyte, a to mąż znowu
zostawił górę śmierdzących rzeczy koło łóżka, a to koleżanka w pracy wbiła nam
„szpile” i mamy zamiar odreagować. Borykamy się z problemami dnia codziennego,
finansowymi, one pochłaniają nas i zapominamy o tym co jest najważniejsze,
wpadamy w błędne koło. W rezultacie jesteśmy zflustrowani! Zastanówmy się zatem czy, aby najważniejsze
jest to żeby nasz dom był tak czysty jak muzeum, kosztem naszych zdartych rąk i
niedospanych nocy, a może więcej satysfakcji dałaby nam chwila wytchnienia po
pracy z rodzinką na spacerze. Proponuje wypróbować tą metodę - uwierzcie to
naprawdę działa. Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię o tym, że nie należy sprzątać,
ale ja już nie lecę ze ściereczką za dzieckiem, bo widać jego odciski palców na
ławie. Obecnie moje dziecko samo dostaje ściereczkę i musi sprzątnąć po sobie.
Ja jestem zdrowsza, dzieci bardziej uważają na porządek, ponieważ wiedzą że w
konsekwencji będą musiały posprzątać – same korzyści! Polecam!
Czy praca spędza wam sen z oczu? Jedynym rozwiązaniem jest
nauczy się – co niestety nie jest łatwe, zostawiać pracę w pracy. Nie nośmy
naszych emocji do domu, postarajmy się świadomie przełożyć nasze negatywne
odczucia na pozytywne. Zamiast krzyczeć i płakać - przytulić dziecko i kochać
się z mężem? Czy można tak zmienić swój stan świadomości? Oczywiście że tak,
warunkiem jest jednak uświadomienie sobie problemu i chęć zmiany emocji na
pozytywną. Proponuję przypomnieć sobie wspaniałe i miłe dla nas chwile, i
skupić się na nich. Skutkuje natychmiastową zmianą nastroju, pojawi się uśmiech
w kąciku ust i mocniejsze bicie serca, a potem wystarczy przelać nasze ciepło
na otoczenie i jest już lepiej. Zróbcie doświadczenie: wejdźcie do domu z
uśmiechem na twarzy, przytulcie i ucałujcie rodzinkę, i obserwujecie reakcję
domowników, następnego dnia wejdźcie wściekli i zachowujcie się jak często „normalnie”
i zwróćcie uwagę na rodzinę. Czy nie jest tak, że Wasz nastrój zostaje przejęty
i odbija się na reszcie otoczenia? Zataczając koło najczęściej spotęgowany
wraca do Was i spirala już sama się nakręca, więc może lepiej jeśli jest już
tak źle, wejść do domu i poinformować domowników żeby najlepiej nie podchodzili
do Was i dali spokój? Przynajmniej będą wiedzieli, że to nie ich wina!
Zmiany jak to zmiany, aby dały pozytywne efekty wymagają od
nas konsekwencji. Z mojej strony wiem, że warto i drobne przewartościowania
dają wspaniałe efekty. Związki nabierają klasy, rodzina zyskuje na spoistości a
my jesteśmy szczęśliwsi. Pewnie powrócę jeszcze do tego tematu, ale na dzień
dzisiejszy wystarczy. Zastanówcie się nad tym i napiszcie jakie jest Wasze
zdanie oraz metody na zachowanie zdrowia psychicznego i stres.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz