środa, 26 września 2012

Nasze zdrowie psychiczne!


            Moi drodzy czytelnicy, czy Wy również czasami robicie sobie rachunek sumienia i zastanawiacie się co robicie źle, i jak sobie z tym poradzić. Podstawową zmorą mojego i pewnie Waszego codziennego życia jest nasz „ulubiony” stresik. Jego konsekwencją jest nasz podły humor, złość i wypalenie. Pytanie co zrobić żeby poczuć się lepiej? Wiele złotych metod podawanych w gazetkach, a może farmaceutyki? Najczęściej pomagają doraźnie. Warto czasami z nich skorzystać, ale przekonałam się na własnym przykładzie, że najlepsze efekty daje nam przewartościowanie problemów. Często nieświadomie spalamy swoją energię nad pozornie istotnymi sprawami, a to dziecko niedomyte, a to mąż znowu zostawił górę śmierdzących rzeczy koło łóżka, a to koleżanka w pracy wbiła nam „szpile” i mamy zamiar odreagować. Borykamy się z problemami dnia codziennego, finansowymi, one pochłaniają nas i zapominamy o tym co jest najważniejsze, wpadamy w błędne koło. W rezultacie jesteśmy zflustrowani!  Zastanówmy się zatem czy, aby najważniejsze jest to żeby nasz dom był tak czysty jak muzeum, kosztem naszych zdartych rąk i niedospanych nocy, a może więcej satysfakcji dałaby nam chwila wytchnienia po pracy z rodzinką na spacerze. Proponuje wypróbować tą metodę - uwierzcie to naprawdę działa. Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię o tym, że nie należy sprzątać, ale ja już nie lecę ze ściereczką za dzieckiem, bo widać jego odciski palców na ławie. Obecnie moje dziecko samo dostaje ściereczkę i musi sprzątnąć po sobie. Ja jestem zdrowsza, dzieci bardziej uważają na porządek, ponieważ wiedzą że w konsekwencji będą musiały posprzątać – same korzyści! Polecam!
           Czy praca spędza wam sen z oczu? Jedynym rozwiązaniem jest nauczy się – co niestety nie jest łatwe, zostawiać pracę w pracy. Nie nośmy naszych emocji do domu, postarajmy się świadomie przełożyć nasze negatywne odczucia na pozytywne. Zamiast krzyczeć i płakać - przytulić dziecko i kochać się z mężem? Czy można tak zmienić swój stan świadomości? Oczywiście że tak, warunkiem jest jednak uświadomienie sobie problemu i chęć zmiany emocji na pozytywną. Proponuję przypomnieć sobie wspaniałe i miłe dla nas chwile, i skupić się na nich. Skutkuje natychmiastową zmianą nastroju, pojawi się uśmiech w kąciku ust i mocniejsze bicie serca, a potem wystarczy przelać nasze ciepło na otoczenie i jest już lepiej. Zróbcie doświadczenie: wejdźcie do domu z uśmiechem na twarzy, przytulcie i ucałujcie rodzinkę, i obserwujecie reakcję domowników, następnego dnia wejdźcie wściekli i zachowujcie się jak często „normalnie” i zwróćcie uwagę na rodzinę. Czy nie jest tak, że Wasz nastrój zostaje przejęty i odbija się na reszcie otoczenia? Zataczając koło najczęściej spotęgowany wraca do Was i spirala już sama się nakręca, więc może lepiej jeśli jest już tak źle, wejść do domu i poinformować domowników żeby najlepiej nie podchodzili do Was i dali spokój? Przynajmniej będą wiedzieli, że to nie ich wina!
           Zmiany jak to zmiany, aby dały pozytywne efekty wymagają od nas konsekwencji. Z mojej strony wiem, że warto i drobne przewartościowania dają wspaniałe efekty. Związki nabierają klasy, rodzina zyskuje na spoistości a my jesteśmy szczęśliwsi. Pewnie powrócę jeszcze do tego tematu, ale na dzień dzisiejszy wystarczy. Zastanówcie się nad tym i napiszcie jakie jest Wasze zdanie oraz metody na zachowanie zdrowia psychicznego i stres. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz